Tropem Wilczym - Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych


Już po raz szósty z rzędu, w 300 miastach Polski, w dniu 4 marca 2018 odbyła się największa otwarta impreza sportowo-edukacyjna, mająca na celu popularyzację oraz uroczyste i aktywne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który na mocy podpisanej ustawy w dniu 3 lutego 2011 roku przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, przypada na dzień 1 marca.

Na staracie wszystkich biegów w Polsce oraz po za granicami kraju (m.in. w Wilnie, Wiedniu, Chicago czy Londynie) stanęło ok. 70 000 biegaczy na dystansach: 10 oraz 5 km, a także symbolicznych 1963 m. Przy biegach głównych można było znaleźć szereg imprez kulturalno-patriotycznych, oferowanych dla lokalnych społeczności w zależności od organizatora.

We wrocławskiej edycji biegu, przyszło mi startować już drugi rok z rzędu na dystansie 10 km. Na liście startowej zapisanych zostało kolejno: na 10 km - 510, a na dystansie 5 km - 284 biegaczy.

Wrocławska trasa biegu była taka sama jak w latach poprzednich: start i meta znajdowały się na płycie głównej Stadionu Olimpijskiego przy ulicy Paderewskiego. Do zaliczenia 10 km dystansu, do pokonania były dwie kręte, asfaltowe pętle liczące równe 5 km. Uczestnicy biegu krótszego pokonywali oczywiście jedną 5 km pętlę. Trasa posiadała atest PZLA.

http://tropemwilczym.pro-run.pl/trasa/

Start biegu głównego ustalony został na godzinę 10:00. Budzik skromnie dnia poprzedniego ustawiłem na godzinę 6:30, aby spokojnie przyjąć śniadanie i mieć wystarczająco dużo czasu na dotarcie do stadionu. Niestety moje plany jak to zwykle mają w praktyce...zmieniły się :)

Aktualnie z moją żoną doświadczamy cudownego daru, a zarazem mamy zaszczyt zmagać się z jednym z lepszych i  barwniejszych (podobno) momentów w życiu dziecka, czyli buntem dwu i pół latki :) W skrócie dla niedoświadczonych - jest to taki stan psychiczny i emocjonalny dziecka, gdzie każda rzecz i sytuacja jest kwitowania krótkim, ale jakże wymownym i elegancko wybrzmiewającym słowem NIE! :) Stan bliżej nieokreślony naszej córci nasilił się w nocy przed zawodami, także uraczyłem tylko ok. 4 godziny snu, co dodając do dwóch poprzednich nie przespanych nocy daje duży rezultat niedospania...
Reasumując, poranny budzik potrzebny nie był, a na bieg niemal bym się spóźnił, ponieważ musiałem pomóc pokolorować kilka dzikich zwierząt w nowej kolorowance mojej córci :)

Przepiękny pamiątkowy medal


Ten mroźny (temperatura ok. -8 stopni na starcie) bieg, potraktowany został przeze mnie jako mocna jednostka treningowa, gdyż dystans 10 km nie jest moim głównym celem na ten rok (jak już wiadomo) i szybsze bieganie to doskonałe urozmaicenie mojego zwiększonego kilometrażu oraz ćwiczeń siłowych. Cały dystans od początku do końca biegłem w średnim tempie 4:32/km.
Niska temperatura dała mi się we znaki na pierwszym okrążeniu, natomiast na drugiej pętli, miałem wrażenie, że podskoczyła o dobrych kilka kresek do góry.
W nogach czułem całotygodniowe wybiegania oraz mocne treningi na siłowni. Nowy siłowy plan treningowy został przeze mnie rozpoczęty właśnie w tygodniu pierwszego startu :)
Mimo wszystko starałem się wciąż trzymać jedno, równe tempo, aby na mecie zameldować się jak najszybciej!

Mimo małych przeciwności losu oraz treningowego charakteru startu, udało mi się pobić o kilkanaście sekund mój życiowy rezultat i z czasem 45:39 zająć 43 miejsce w kategorii OPEN oraz 14 w kategorii M20 :) Mimo wszystko po cichu liczyłem na złamanie bariery 45 minut... Lecz gdybym nie był w trakcie budowania ciągłej wytrzymałości biegowej (w tygodniu startu zaliczyłem 60 km wybiegania,a tydzień wcześniej pokonałem 90 km) oraz ogólnej siły i sprawności fizycznej, pewnie byłbym bardzo na siebie zły, a tak podchodzę do wyniku z optymizmem i jestem szczęśliwy, że po raz kolejny zdobyłem przepiękny medal, z kolei na starcie mogłem poczuć nieopisany przypływ energii, kiedy kilkaset biegowych gardeł śpiewało Mazurka Dąbrowskiego, a startowy strzał oddawał jeden z ostatnich żyjących Żołnierzy Wyklętych!

Trofea dla najszybszych zwodników



Za tydzień 10 marca 2018, czka mnie kolejny kontrolny start na dystansie 10 km - 5. Dziesiątka WROACTIV. Z pewnością i tym razem będę dawał z siebie wszystko na trasie. Mam nadzieję, że mój czas będzie nieco lepszy, lecz wciąż pamiętam, że czasy i życiówki to nie wszystko...
One nas napędzają i dają kopa do działania...najważniejsza jest radość z posiadania pasji, realizacja marzeń i przesuwanie własnych granic!

Zabieganyfittata







Komentarze

Popularne posty