ULTRA TATA - cześć 1. - 6. PKO Nocny Wrocław Półmaraton


Od mojej decyzji o wzięciu udziału w ultramaratonie upłynęły 24 tygodnie. W myśl tego długiego okresu przygotowawczego, na horyzoncie pojawiał się ostatni start przed ultra, a mianowicie sobotni start w 6. PKO Nocnym Wrocław Półmaratonie. 

Tydzień nr 24 był podporządkowany pod półmaraton: mała intensywność treningów, kilka szybszych akcentów biegowych, całkowite zaniechanie treningu siłowego. Wszystko układało się pomyślnie aż do piątkowego popołudnia...

Bo ciśnienie ważne jest...

Będąc w pracy otrzymałem pierwszy sygnały od żony, że źle się czuje... Informacja nadzwyczaj ważna, bo przecież to już prawie 37. tydzień ciąży! 
- "Nic się nie bój Kochanie! Pogoda wariuje, gorąco jest, masz prawo się gorzej czuć, przecież to już końcówka. Wracam do pracy, pa!..." odpowiadałem do telefonu mojej żonie, kiedy dzwoniła kilka minut po dwunastej.

W drodze powrotnej do domu, miałem jakieś dziwne wrażenie, że ten weekend może być problematyczny... W sumie nie wiem, skąd człowiek ma takie wewnętrzne przeczucia, jak ma się dziać coś niedobrego, niespodziewanego... Zastanawiał się ktoś kiedyś na tym?

Popołudnie upłynęło nam na nieustannym mierzeniu ciśnienia - moja żona już w pierwszej ciąży miała duże problemy z podwyższonym ciśnieniem, natomiast drugie podejście tego problemu całkowicie nie miało, aż do teraz.
- "Jeśli rano nic się nie zmieni to jedziemy do szpitala" powiedziała. Jak powiedziała, tak też się stało. Ciśnienie nie spadało, a my w sobotę rano załadowaliśmy się do auta i pojechaliśmy do szpitala na ginekologiczną izbę przyjęć. 



Odczekaliśmy swoje żeby wejść na kontrolę... Na szczęście po kilku godzinach pani doktor wydała werdykt - "Trzeba zostać w szpitalu, ciśnienie jest wysokie, do tego cukrzyca ciążowa. Nie ma co ryzykować". Po tej wiadomości poczułem się nieco bezradny... 
- "No, ale jak to? To już zostajesz? Wszystko dobrze z małą? A co z Blanką? Co z moim biegiem dzisiaj? Co z moją Sudecką 100 za tydzień? Jak ja do pracy pójdę?" - pytałem raczej sam siebie w myślach, lecz Agnieszka dobrze widziała, że te pytania krążą w mojej głowie...
- "Nie bój się, wszystko załatwisz i wszędzie pobiegniesz. Nic się nie martw." - oznajmiła moja ukochana. Mimo tego, że moje ciśnienie również podskoczyło, jej słowa sprawiały, że wierzyłem, że wszystko będzie dobrze, zarówno z nią i z dzieckiem, jak i z moimi startami oraz resztą spraw.

6. PKO Nocny Wrocław Półmaraton


Agnieszka została w szpitalu. Ulokowałem ją bezpiecznie na sali i pojechałem na Wrocławski Stadion Olimpijski odebrać pakiet startowy na nocny półmaraton. Musiałem się bardzo spieszyć, aby odwiedzić ją ponownie przed zmrokiem, ogarnąć córkę w domu, przygotować wszystko dla babci na wieczór kiedy zostanie sama z małą oraz żeby ogarnąć siebie na bieg.

Biuro zawodów 6. PKO Nocnego Wrocław Półmaratonu już po raz kolejny usytuowane było przy Stadionie Olimpijskim w Hali Wielofunkcyjnej AWF Wrocław przy al. I. J. Paderewskiego 35. Wydawanie 12 tysięcy pakietów startowych rozpoczęło się już w piątek 15. czerwca od godziny 14:00 do godziny 22:00, a następnie w dniu startu tj. 16.czerwca w godzinach od 9:00 do 21:00.

Pakiet startowy zawierał standardowo wiele ciekawych rzeczy, m.in.: biało-czerwoną koszulkę techniczną marki 4F (wydaną z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości); numer startowy wraz z chipem; zestaw produktów marki Melvit- crisper i owsianka; napój energetyczny Veroni Mineral; żel energetyczny Diamant Sport; wodę niegazowaną marki Mineral Zdrój w czarnej butelce; próbkę suplementu Collaflex Sport; baton krówkowy Anabela; chrupki kukurydziane marki Boramex; gąbki do wody oraz worek do depozytu.

źródło: http://pol.wroclawmaraton.pl/

Trasa 6. PKO Nocnego Wrocław Półmaratonu przebiegała głównymi ulicami Wrocławia.

źródło: http://pol.wroclawmaraton.pl/


W trakcie biegu, biegacze mogli słuchać muzyki w stylistyce disco z lat 70, 80 i 90 w następujących punktach:

· Pizzeria Nel Parco
· Most Grunwaldzki od strony placu Grunwaldzkiego
· Dworzec Główny (Silver Tower)
· Teatr Muzyczny Capitol
· Pl. Jana Pawła II
· Uniwersytet Wrocławski – Instytut Filologii Polskiej
· Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego
· Muzeum Narodowe

źródło: http://pol.wroclawmaraton.pl/


Podczas biegu, wszyscy biegacze mogli również skorzystać z punktów odżywiania i nawadniania rozlokowanych w następujących kilometrach: 6, 12, 15, 18.

Przebieg półmaratonu

Po powrocie do domu z biura zawodów zaliczyłem szybki obiad, wypiłem kawę, ogarnąłem wszystkie wcześniej wspomniane rzeczy i sprawy. Poświęciłem córce sporo czasu, aby wytłumaczyć jej, że mama dziś do domu nie wróci. Na szczęście Blanka zrozumiała, że mamusia pojechała po Kaję i cały następny tydzień grzecznie czekała na ich powrót do domu.

Przed samym startem pojechałem do żony, zostawiłem jej resztę rzeczy, chwilę porozmawialiśmy i wraz z moim przyjacielem Kacprem udaliśmy się na miejsce startu - na Stadion Olimpijski.

Ludzi było prawie 12 tysięcy (rekord frekwencji), więc o 21:00 byliśmy już na miejscu. Zrobiliśmy rozgrzewkę i udaliśmy się do własnych stref startowych.

Ustawiłem się w pierwszej linii strefy zielonej (1:40:00-1:49:00). Z radością i podekscytowaniem czekałem na start naszej grupy! Głęboko w sercu i głowie odczuwałem jednak strach... Strach nie przed biegiem, czy finalnym rezultatem, ale obawy o moją żonę, dziecko i córkę pozostawioną w domu wiły się we mnie nieustannie. Wiedziałem, że muszę szybko skończyć ten półmaraton i wracać do domu.

Kilka minut po 22:00 moja strefa startowa ruszyła. W głowie miałem utrzymanie stałego tempa biegu na poziomie 4:36/km... Chciałem bardzo szybko biec, ale z drugiej strony wiedziałem, że nie powinienem, gdyż za tydzień o tym czasie będę biegł najważniejsze zawody w życiu... Jak można łatwo się domyślić - zaryzykowałem i działałem według pierwszej strategii!

Początkowo biegło mi się bardzo dobrze! Trzymałem założone tempo i podziwiałem (jak zawsze na nocnym półmaratonie) pięknie podświetlone zabytki stolicy dolnegośląska, przybijałem piątki z kibicami, których na trasie było więcej niż podczas niejednego biegu za dnia! 😊

Po 12 km zacząłem odczuwać lekki dyskomfort i poczułem, że siły ze mnie uchodzą... Mimo nocy, temperatura była bardzo wysoka i dała mi się we znaki. Zdecydowałem, że zwolnię i że będę biegł w strefie zbliżonej do strefy komfortu .Moje średnie tempo było utrzymywane na poziomie 4:55/km - 5:00/km. Niby nie szybko, a udało mi się wykręcić drugi najlepszy czas w sezonie → 1:43:09! 😎

Muszę przyznać, że tegoroczna edycja nocnego półmaratonu była dla mnie bardzo łaskawa: obyło się bez zbędnych komplikacji na trasie, zająłem najwyższe miejsce w mojej "karierze" (1918!), ale przede wszystkim, atmosfera na 6. PKO Nocnym Wrocław Półmaratonie była fenomenalna!
Finisz na płycie Stadionu Olimpijskiego w rytmach muzyki z lat 70, 80 i 90 był genialny! Na trybunach tańczyli kibice, biegacze również tupali nóżką za linią mety! Było zjawiskowo, śmiesznie i bardzo luźno!

Po przekroczeniu mety, poczekałem na Kacpra. W trakcie oczekiwań, spotkałem bardzo wielu znajomych z Wrocławia, jak i również znajomych z Instagrama - tak, to jest bardzo ciekawe zjawisko 😉 Dzięki social mediom znajomości z ludźmi czynnie (a nawet wyczynowo) uprawiającymi bieganie, stają się naprawdę realne i prawdziwe!


A po starcie...

Po biegu wróciłem do domu, do córki. Spała spokojnie w swoim ciepłym łóżku. Zawiesiłem medal (krasnala) na wieszaku i poszedłem spać, aby rano udać się do mojej ukochanej do szpitala...

c.d.n.

Medal 6. PKO Nocnego Wrocław Półmaratonu


ZabiegnyfitTATA

Komentarze

Popularne posty