Podsumowanie sezonu 2019



Każdego roku trzeba powiedzieć - STOP, koniec, basta! Dlaczego? Obserwując najlepszych, takie podejście powoduje automatyczne i zdecydowane odcięcie się od tego, co było i minęło. Jest to zakończenie świętowania sukcesów oraz koniec rozpamiętywania porażek. Innymi słowy, konkretne podsumowanie sezonu jest potrzebne do właściwej i szczerej samooceny, która na pewno potrafi ukierunkować nas na przyszły biegowy sezon, potrafi, jeśli oczywiście podchodzimy do sprawy poważnie. W moim przypadku, bieganie jest poważnym elementem mojego życia, dlatego szczerze spoglądam w minione miesiące.

Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy wspominając rok 2019 jest zbyt duża liczba zaplanowanych startów (wiosna), gdzie nie byłem jeszcze pod opieką trenerską i planowałem sobie zawody jak mi się żywnie podobało. Starty tydzień w tydzień w marcu oraz kwietniu, nie przyniosły mi spektakularnych wyników w postaci niebotycznych życiówek, nie wspominając już o weekendowym zaniedbywaniu rodziny oraz zajechaniu organizmu do granic możliwości. Nie trudno się domyślić, że poziom mojej frustracji systematycznie wzrastał, kiedy kolejne zawody kończyły się niepowodzeniem. Nie byłem bojowo nastawiony do Korony Półmaratonów Polski, którą również sobie zuchwale zaplanowałem... Ogólnie i delikatnie rzecz ujmując, wiosna była bardzo gorzka dla mnie, była takim zimnym prysznicem, który spadł na mnie po udanym, styczniowym Maratonie Górskim na Ślęży oraz pierwszym w roku ultra (luty) - Trójmiejski Ultra Track 68 km.



Po nieudanym starcie w Półmaratonie Ślężańskim w Sobótce, dotarło do mnie, że robię coś źle, że dłużej tak nie mogę. Uzmysłowiłem sobie, że się męczę, że brak formy w połączeniu z wiosenną alergią na tyle mnie dobijają, że muszę ukierunkować swój trening na konkretne ultra starty, bo tam mi najlepiej idzie, bo to sprawia mi największą przyjemność. Z takim nastawieniem trafiłem pod skrzydła Łukasza Wawrzyniaka i w barwach ekipy #WAWRZYNTEAM zacząłem przygotowania do najpoważniejszego startu w 2019 roku, czyli biegu górskiego na dystansie 130 km (+/- 4000 m) SUPER TRAIL w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich, który obok mojego celu nr 2 na ten rok - Ultramaratonu Leśna Doba (147 km) był moim największym tegorocznym sukcesem!

Już w trakcie pierwszego miesiąca współpracy w Łukaszem, rzutem na taśmę uratowałem wiosnę i ustanowiłem nową życiówkę w Poznańskim Półmaratonie w kwietniu. Za sprawą trenerskiego podejścia Łukasza, z planu startów wyciąłem wiele zawodów, które nie wnosiły żadnej wartości dodanej pod strefę ultra. Pozostawiłem tylko te biegi, które były już wcześniej przeze mnie opłacone lub dochodziły tylko takie jak Górski Półmaraton w Walimiu (październik) czy Maraton podczas Piekła Czantorii (listopad), który jednak nie doszedł do skutku z powodu choroby córek.



Drugą ważną rzeczą którą nauczyłem się w 2019 roku jest... bieganie w tlenie. Nigdy tego nie potrafiłem pojąć, jak można biegać szybciej i bardziej efektywniej na zawodach poprzez powolne dreptanie na treningach. Na szczęście w tej kwestii również przyszedł mi z pomocą trener i na mocy tworzonych przez niego planów treningowych i przy wsparciu literatury - "Bieganie 80/20. Zwolnij na treningu, by przyspieszyć na zawodach" Matta Fitzgeralda, z powodzeniem zacząłem używać paska do mierzenia tętna (większość treningów robiłem do 135 uderzeń serca na minutę). Myślę, że głównie dzięki temu zabiegowi udało mi się bardzo dobrze pobiec w Lądku Zdrój na dystansie 130 km, na biegu 24-godzinnym w Pabianicach czy chociażby poprawić życiówkę w maratonie o 30 minut we Wrocławiu! Do pełni szczęścia zabrakło tylko poprawy czasu na dystansie 10 km na Biegu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu (wrzesień) - teraz jednak z perspektywy czasu wiem, że tydzień lub dwa po maratonie trudno jest zrobić dobry wynik na krótkim dystansie, więc co się odwlecze to nie uciecze!



Trzecią rzeczą której się nauczyłem to...cierpliwość. Właśnie zaczynam swój szósty rok przygody z  bieganiem i naprawdę po tych kilku latach mogę uczciwie stwierdzić, że dopiero ubiegły rok nauczył mnie, jak ważna jest cierpliwość. Wiem, że na jakikolwiek lepszy wynik trzeba mocno, sumiennie i uczciwie zapracować i z takim też nastawieniem wchodzę w nowy, 2020 rok! Ciężka i mądra praca, a efekty w końcu przyjdą! Coś w myśl zasady - jebać talent, tylko praca! 😇 Pasuje mi to ogromnie, dlatego 2020 będzie wyjątkowy, ale o tym już wkrótce... 😉

Zabieganyfittata


Komentarze

Popularne posty