Odcinek 1 - Kolorowy, górski świat


Moja trzytygodniowa, pomaratońska przerwa od intensywnego biegania polegała na spędzaniu znacznej ilości czasu z rodziną i wykonaniu kilku prac w domu. Prac tzw. złotej rączki (zrealizowałem projekt mojej żony - sam, własnoręcznie odnowiłem starą, żółtą kanapę. Na chwilę stałem się tapicerem po korpo godzinach pracy ;) ). Podczas wolniejszych dni, zastanawiałem się, co jeszcze w tym roku ciekawego może mnie spotkać i co mogę rozwojowego dla siebie zrobić...
Chwilowa przerwa uświadomiła mi, że czas już zacząć myśleć o wyzwaniach na przyszły rok!
Mam gdzieś z tyłu głowy kilka pomysłów na rok 2018, ale nie będę ich od razu wszystkich zdradzał... ;)

Summa summarum, postanowiłem bardziej radykalnie zadbać o swoją biegową formę i rozpocząć regularne zmagania z podbiegami, przebieżkami, interwałami, a przede wszystkim, górskimi szlakami! W przyszłym roku zamierzam wystąpić w kilku górskich przedsięwzięciach, więc swoje wybiegać jak najbardziej trzeba :) (NARESZCIE niektórzy powiedzą:)).

W ubiegłą sobotę, po raz pierwszy od kilku miesięcy wybrałem się na Górę Ślężę do pobliskiej Sobótki. Na trening udałem się wraz z Mariuszem i Robertem, bardzo dobrymi ultramaratończykami, którym już teraz dziękuję za obecność, kilka dobrych słów na trasie i udzieleniu paru biegowych wskazówek.

Góra Ślęża to najbliższe wzniesienie w pobliżu stolicy dolnego śląska. Mierzy 717,5 m n.p.m. i jest mekką wszystkich biegaczy z dolnośląskiej okolicy :) Mimo niepowalającej na kolana wysokości, Ślęża pięknie prezentuje się w całości krajobrazu i na swe szlaki przyciąga szeregi turystów, biegaczy i rowerzystów.

Wyjechaliśmy z Wrocławia ok. 6:30. Pobudka o 5:30, wcale nie była katorgą tak jak to przeważnie bywa w dniach, kiedy trzeba wstać do pracy... ;) Na szlaku byliśmy równo o godzinie 7:00. Chwila przygotowań, kostka czekolady Studenckiej w pysk i można działać :) Ruszyliśmy na Ślężę!

Pierwsze minuty wybiegania przebiegały spokojnie i oczywiście trzymałem się blisko moich partnerów. Minuty mijały, a my rozmawialiśmy i spokojnie dreptaliśmy czerwonym szlakiem na szczyt. Niestety po kilku pokonanych wspólnie kilometrach, rozmawiałem już głównie sam ze sobą ;) Chwilami zastanawiałem się, czy otaczające mnie ptaki i kolorowe drzewa słyszą mój wewnętrzny ból istnienia - z upływem czasu, moje mięśnie dwugłowe i czterogłowe ud prawdopodobnie chciały ulec autodestrukcji (i prawie im się to udało, sądząc po późniejszych zakwasach) :)

Biegłem powoli na szczyt. Słuchałem swojego ciała i serca. Bez muzyki, bez zbędnych myśli, po prostu biegłem do góry i podziwiałem pięknie oświetlony świat natury. Nie przeszkadzało mi żadne błoto, czy kałuże. Ważne, że świeciło piękne Słońce i że ptaki śpiewały nad głową!


Moi koledzy czekali za mną na szczycie Ślęży i następnie po złąpaniu przeze mnie kilku oddeachów, niebieskim szlakiem ruszyliśmy na kolejną górę wchodzącą w skład Masywu Ślęży - Radunię (573 m n.p.m.).
Podczas przedzierania się na jej szczyt, w naszej pamięci zapadł piękny, kolorowy, jesienny krajobraz Ślęży, który wprawiał w osłupienie! Ja, biegacz głównie poruszający się po płaskich, miejskich terenach i parkach, zacząłem dostrzegać piękno górskiego świata!
Zacząłem rozumieć, co tak naprawdę czują ludzie, którzy spędzają długie godziny na szlakach w biegu!

Trening ten, choć wcale nie był aż tak bardzo długi (pokonaliśmy ok. 21, 5 km w czasie 2 h i 40 min - głównie przez moje tempo) dał mi wiele radości, kilka stanów duchowego uniesienia i jeszcze więcej pożytku dla mojej biegowej formy, którą jak już wcześniej wspomniałem mam zamiar mozolnie budować na przyszły sezon.

Prawdą jest, że trening wykonany w górskich warunkach jest 2 razy cięższy niż ten, wykonany na płaskim terenie - moje łydki dawały mi się we znaki jeszcze przez 3 kolejne dni po biegu :)
Postanowiłem, że Ślęża na stałe wchodzi w mój kalendarz treningowy!
O przebiegu wszystkich treningów będę Was informował na bieżąco! Głęboko wierzę, że taka forma treningu (górskiego) i przekazu informacji, będzie skutkować dla mnie jeszcze większą mobilizacją do przygotowań, a i może kogoś innego zachęci do TRENINGÓW NIEZWYKŁYCH :)

ZabieganyfitTATA

Komentarze

Popularne posty