Podsumowanie 2017 i nowe wyzwania na 2018 - TATA NA ULTRA!


Kalendarz jest nie ubłagany i czas pędzi niczym struś pędziwiatr. Z roku 2017 płynnie przeszliśmy, a nawet wbiegliśmy do nowego, niezwykle fascynującego, tajemniczego i możliwie, że bardzo zaskakującego nas roku 2018!

Dookoła panuje szaleństwo postanowień noworocznych - eksperci zgodnie twierdzą, że jeśli o swoich pomysłach poinformujemy najbliższych przyjaciół, rodzinę, czy znajomych na Facebook'u to trudniej będzie się nam z nich wycofać, a co za tym idzie, bardziej skupimy się na ich realizacji :) Coś w tym jest, dlatego i ja postaram się krótko opisać moje zmagania, osiągnięcia, klęski i porażki w ubiegłych 365 dniach oraz przedstawić Wam, moje plany na 2018 rok. Zaczynajmy! :)


Rok 2017 w pigułce

Początek sezonu upłynął na mocnych treningach i przedreptanych samotnie wielu kilometrach. Niestety na kilka dni przed startem w Poznańskim Półmaratonie całkowicie zabrakło mi motywacji do treningów i na samą imprezę do Poznania udałem się bez formy... Ten start pokazał mi, że czasem i na tzw. świeżości można mocno pobiec (ulubione powiedzenie moich kolegów z Teamu :) ).  Udało mi się pobić życiowy wynik na dystansie 21 km i 97, 5 m, który ustanowiłem rok wcześniej jeszcze we Wrocławiu. Kilka sekund zabrakło, aby zejść poniżej 1:45:00. Czułem radość i wielkie zaskoczenie, że tak dobrze potrafię pobiec!

Moje treningi biegowe przeplatane były co tygodniowym treningiem piłki nożnej na którą namówili mnie moi koledzy z pracy. Niestety w połowie kwietnia, na jednym z treningów, los spłatał mi figla... Po raz pierwszy w życiu skręciłem staw skokowy... Skręciłem tak mocno, że lekarz postanowił unieruchomić moją stopę i kostkę na 3 tygodnie i wsadzić ją w gips... Czułem, że moje wszystkie plany i starty w szczycie sezonu biegowego legną w gruzach... Musiałem odpuścić start w lubianym przeze mnie Półmaratonie w Henrykowie, w 1 majowych dychach w Kobierzycach, a moje treningi ograniczyły się tylko do domowej siłowni. Trenowanie z gipsem na nodze nie jest łatwe, ale starałem się szukać pozytywów!



Po weekendzie majowym gips został zdjęty. Przez trzy dni odczuwałem nie wielki ból. Na czwarty dzień po wizycie u lekarza, poszedłem pobiegać... Pierwsze 8 km w parku :) Truchtałem i byłem szczęśliwy, że w końcu mogę biec! Regularnie przeprowadzałem rehabilitację, głównie opartą na ćwiczeniach z taśmami, podejrzanymi na YouTubie. Po dwóch tygodniach indywidualnych ćwiczeń lekarz był zdumiony efektami, i stwierdził, że żadnej specjalistycznej rehabilitacji nie potrzebuję, bo już sam zdążyłem się wyleczyć, więc postanowiłem powrócić do treningów na pełnym gazie! Niespełna kilka dni po wznowieniu treningów, wziąłem udział wraz z moją firmą w Biegu Firmowym. W barwach Nestle pobiegłem 2 okrążenia po 5 km. To pierwsze było w czasie 20 minut! 

W czerwcu, wystartowałem po raz pierwszy w życiu, w biegu z przeszkodami Survival Race na dystansie 10 km! Zabawa była przednia i czas ok 1 h uplasował mnie w pierwszej części stawki. Polecam każdemu ten rodzaj biegania :) Można oderwać się od standardowego, rutynowego dreptania. Szeroki wachlarz przeszkód i wszędobylskiego błota daje mnóstwo frajdy!


Ponownie w czerwcu wziąłem udział w 5. PKO Wrocław Półmaratonie Nocnym i po kontuzji zaliczyłem jeden z gorszych wyników na dystansie półmaratonu: 01:51:21 dał mi miejsce 4021 na ponad 10 000 startujących. Niby nie tak źle, ale człowiek chciałby zawsze więcej i szybciej...:)

Sierpień. Sierpień to jeden z najbardziej przełomowych dla mnie miesięcy w roku, gdyż postanowiłem zrealizować moje noworoczne i urodzinowe marzenie - założyłem bloga ZabieganyfitTATA!!! :) Założenie tej strony dało mi wiele radości i pełnej mobilizacji do treningów! Dzięki tej decyzji stałem się innym biegaczem, tatą, mężem i człowiekiem. Aspektów jest tak wiele i żeby je opisać muszę stworzyć osobny post, który obiecuję, że powstanie :)
W sierpniu również po raz kolejny wbiegałem na Ślężę w 4. Biegu Niezłomnych i poprawiłem się o 3 minuty na dystansie 10 km w porównaniu do roku 2016! Było ciężko, ale opłacało się!

We wrześniu i październiku wystąpiłem w Maratonie we Wrocławiu i w Poznaniu. W mieście stu mostów, udało mi się pobić czas z roku 2016, dokładnie o 5 minut i finalnie osiągnąłem czas 4:18:42. Niby słabo, ale wiem ile siły i zdrowia kosztował mnie ten start i tym bardziej jestem dumny, że dwukrotnie pokonałem królewski dystans w ubiegłym roku. Nie zniechęciłem się!

Na przestrzeni całego roku brałem również udział w wielu startach na dystansie 10 km: m. in. Bieg z Fizjoterapią, Bieg Tropem Wilczym we Wrocławiu, Bieg Ptolemeusza w Kaliszu, gdzie pobiłem swój najlepszy czas na 10 km trasie z atestem - 45:00, czy Bieg Mikołajów w grudniu na Wrocławskich Partynicach, gdzie również się poprawiłem, a czas 52:17 dał mi miejsce 97 w klasyfikacji OPEN. 

Podsumowanie i wnioski

Jak widać, w ubiegłym roku startów w kalendarzu było wiele, ale i tak było ich znacznie mniej niż w 2016 roku. To, czego momentami brakowało mi w ubiegłym sezonie to brak stuprocentowego zaangażowania w treningi i brak poprawnie ułożonego planu treningowego na całe 12 miesięcy. Bez planu człowiek nie zawsze zmierza w dobrym kierunku.

Kontuzja, plus pusto klepane kilometry (ok. 2 000),  nie dały mi upragnionego złamania 4 godzin na królewskim dystansie... a to był mój cel na rok 2017 rok. Niestety, moja dieta również nie przyczyniła się w najlepszy sposób do zaspokojenia moich wszystkich ambicji...

Wnioski na  rok 2018 nasuwają się same:
  • Stworzyć jasny i klarowny plan treningowy oraz angażować się w pełni w założone treningi biegowe oraz okołobiegowe, takie jak: siłownia, rower, basen. 
  • Dołączenie elementów treningu siły biegowej oraz skupienie się na rolowaniu i rozciąganiu mięśni. 
  • Zwiększenie częstotliwości treningów w scenerii górskiej - większa ilość podbiegów i interwałów.
  • Zwrócenie uwagi na jakość treningu.
  • Utrzymanie zdrowej, stabilnej i zaspokajającej biegowe potrzeby diety.

Cele na 2018 - ULTRA

Wykonanie powyższych punktów powinno zaowocować spełnieniem mojego najskrytszego marzenia oraz celu numer 1 na ten rok! Celu, o którym do jakiegoś czasu nawet nie byłem gotów myśleć w domowym zaciszu, czy podczas długiego wybiegania... Pokonanie ULTRAMARATONU!

Do maratonu poniżej 4:00:00 oraz półmaratonu poniżej 1:45:00 dorzucam również pokonanie biegu na ultra dystansie. Pomysł odważny, nieco szalony...ale wierzę, że będziecie ze mną w trakcie przygotowań do SUDECKIEJ SETKI oraz przez cały sezon! Wasze wsparcie jest dla mnie motorem napędowym!

Wszystkie przygotowania i aktywności będę dzielił z moją rodziną, bo przecież tatą i mężem pozostaję bez zmian:) Dlatego można mi życzyć: wytrwałości we wczesnym wstawaniu i porannych treningach (niestety popołudniowe, czy wieczorne aktywności sprowadzają się do absolutnego minimum przy zbuntowanej 2 latce oraz korpo pozycji;)), 100 % zaangażowania w wykonywaniu planu oraz przede wszystkim zdrowia, bo jak pokazał poprzedni sezon - zdrowie jest najważniejsze!

Jak stawiać sobie cele i zadania to tylko te najwyższe i najtrudniejsze! A co! :)

#TataNaUltra czas start!!! 

ZabiganyfitTATA




Komentarze

Popularne posty