11. PKO Poznań Półmaraton - dopóki walczysz jesteś zwycięzcą


Tydzień nr 15 obecnego roku, był podporządkowany kolejnemu startowi na dystansie półmaratonu w Stolicy Wielkopolski - Poznaniu. Po uczestnictwie we Wrocławskiej połówce i osiągnięciu tam mojego życiowego czasu (1:41:30) wiedziałem, że może być mi bardzo trudno pobiec w zbliżonym czasie następne zawody, które oddzielało od siebie zaledwie 7 dni...

Niepokojące przeczucia pojawiały się w mojej głowie przede wszystkim z powodu nasilających się dolegliwości alergicznych... Tak, niestety w okresie wiosennym mój organizm strasznie reaguje na unoszące się w powietrzu pyłki... Dokładnie nie wiem jakie pylenia mi szkodzą, bo zazwyczaj kichanie, zaczerwienie oczu i katar trwa ok. 1 tygodnia - przyjmowanie w tym czasie zwykłych tabletek antyalergicznych zawsze mi pomaga, albo pomagało... Niestety dużym zaskoczeniem okazała się dla mnie pora wystąpienia tego "zakichanego", jednego tygodnia... Odkąd pamiętam, lubiłem sobie zawsze posmarkać w maju (i to jest jedyny katar jaki mam w ciągu roku odkąd zacząłem regularnie biegać!), a tu proszę - połowa kwietnia, z zimy zrobiło się od razu lato i pyłki zostały uwolnione w powietrze. Zakupiłem jakieś proste tabletki w aptece i po przyjęciu ich w kilka dni, stałem się bardzo ospały i zmęczony... Nie miałem sił na nic... W pracy przed komputerem nie mogłem wysiedzieć... Treningi też tylko z chusteczkami przy nosie i to na bardzo małych obrotach... Cudem było zebrać mi się rano na siłownie przed pracą. Niesłychanie ciężko było mi trenować z takimi objawami...

To wszystko sprawiło, że jadąc do Poznania wiedziałem, że 11. PKO Poznań Półmaraton to może być dla mnie ciężka batalia... Jak się później okazało, ta bitwa była dla mnie niczym droga krzyżowa! Tyle, że stacji było nieco więcej - aż 21!

Organizacja, trasa, pakiet startowy

Poznań Półmaraton to impreza biegowa uznawana za najlepszą w Polsce. Już po raz 11. biegacze ze wszystkich stron Polski mieli przyjemność stanąć na starcie Poznańskiego Półmaratonu. Bieg ten jak zwykle jest zaliczany do cyklu biegów, w którym udział powinni wziąć biegacze chcący zdobyć Koronę Półmaratonów Polskich. Do biegu zgłosiło się ok. 11 tysięcy biegaczy. 

Biuro zawodów już tradycyjnie umieszczone było na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich w dniach od 13 do 14 kwietnia. W jednym miejscy można było znaleźć wszystko, m.in: odbiór pakietów, ogromną strefę Expo, liczne informację dotyczące półmaratonu, zaproszenia na inne imprezy biegowe itd.

Strefa odbioru numerów startowych

Pakiet startowy na najwyższym poziomie: numer startowy, przyjemna dla oka i ciała koszulka techniczna oraz praktyczna torba treningowa od marki 4F, żel energetyczny Diamant, izotonik 4MOVE, a przede wszystkim, najważniejsze dla wielu - piwo z browaru w Grodzisku Wielkopolskim :)


Trasa 11. PKO Poznań Półmaratonu obejmowała jedną, asfaltową, atestowaną pętlę, wiodącą Poznańskimi ulicami. Każdy kilometr trasy był oznaczony, a w 3 punktach na trasie, biegacze mogli skorzystać z wody pitnej lub izotoniku oraz z punktów odświeżania. Trasa była szybka, lecz pod koniec, można było odczuć mały podbieg :) Niestety, palące słońce na całej długości trasy dawało się we znaki szerokiej rzeszy biegaczy i kibiców - karetki z pierwszą pomocą kursowały (na moich tylko oczach) kilkukrotnie do biegaczy lub kibiców.




Po biegu wszyscy biegacze korzystali z: wody, izotonika, jabłek, bananów, czekolady, darmowego, wliczonego w pakiet startowy piwa, masaży regeneracyjnych, natrysków.

Na mecie, każdy otrzymał piękny medal!



Całość organizacji imprezy stała na najwyższym poziomie - tyle tysięcy biegnących ludzi, zostało sprawnie obsłużonych, otoczonych profesjonalną opieką na trasie półmaratonu. Dzięki wielu służbom, a w szczególności wolontariuszom, czułem się pewnie i bezpiecznie! :)

Na duże uznanie zasługują w Poznaniu przede wszystkim kibice - to dzięki Nim, ja i zapewne wiele tysięcy innych amatorów tego sportu, dobiegło do upragnionej mety! Dzięki Wam!
Zostawiam duży LIKE 👍

Gdzie ta forma?

Po H2O Półmaratonie poczułem, że moje nogi i płuca mogą znieść znacznie więcej niż mi się dotąd wydawało. Niedowieziony wynik poniżej 1:40:00 był tylko efektem mojego chwilowego pęknięcia na 18 km - zabrakło zimnej krwi, aby wytrwać w mocno narzuconym tempie. W myśl tego, postanowiłem popracować uczciwie na siłowni, a biegowy kilometraż zmniejszyć - zaoszczędzony czas na wybieganiach, efektywnie przełożyłem na robienie czegoś pożytecznego: zorganizowałem wraz z żoną wymarzony, drewniany domek dla naszej córki :)

Praca w ogrodzie i wspomniany montaż drewnianego domku zaowocował obfitym katarem... Od tego momentu moje samopoczucie, forma, ogólna dyspozycja na treningach diametralnie spadała...

Do Poznania wybrałem się już sobotę 14. kwietnia, wcześnie rano. Pojechałem pociągiem, aby trochę odpocząć, pomyśleć i nie stwarzać zagrożenia na drodze przez moje ospanie i roztargnienie. Już  sobotę wiedziałem, że tabletki, które ostatnim razem Pani w osiedlowej aptece mi poleciła, muszę zmienić na inne, sprawdzone z poprzednich lat. Dziś już je mam i mam nadzieje, że wszelkie objawy za niedługo miną, a treningi wejdą z powrotem na dobre tory :)

Po odbiorze pakietu i rozejrzeniu się na strefie Expo, mój młodszy brat zabrał mnie do siebie. Tam skosztowałem pysznego chleba mojej bratowej (własny wypiek), spędziłem kilka chwil z moim bratankiem i pogadałem z moim bratem. Fajny rodzinny czas :) W końcu miałem również czas i możliwości na zapoznanie się z moją nową maszyną Suunto Ambit 3 Peak Saphhire! Po rejestracji i spersonalizowaniu sprzętu wybraliśmy się na Poznańską Maltę pobiegać, a potem na basen. Lekki trucht wcale nie był dla mnie taki lekki... Kręciło mi się w głowie i czułem, że na serio w niedziele może być ciężko, ale siedziałem cicho i liczyłem, że się mylę...


Biegowa masakra

Niedziela zaczęła się dla mnie wcześnie... Tak naprawdę, wcześnie był tylko budzik nastawiony, a ja nie mogłem się dobudzić... Przeciągałem się kilkanaście minut. W końcu wstałem, ogarnąłem się, zjadłem śniadanie, takie samo jak zwykle przed zawodami i wyruszyłem w kierunku Międzynarodowych Targów Poznańskich. 

Poranna zamuła wydawała się mijać. Spotkałem się z Michałem, moim kolegą z z Perła Team. Zrobiliśmy rozgrzewkę i razem ustawiliśmy się w naszej strefie startowej (C) przed startem. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, zrobiliśmy fotki pamiątkowe :)

Perła Team


Równo o 10:00 ruszyła elita, a za nią następne strefy czasowe. Było to bardzo miłe przeżycie (jak zwykle w Poznaniu)! Muzyka, porywający tłumy spiker, niezliczone ilości biegaczy i kibiców! To wszystko powoduje, że wiesz po co jesteś w tym miejscu! Wiesz, że TO TWÓJ czas i że możesz wszystko!

Tak też było ze mną! Kiedy strefa C ruszała do boju, wystartowałem jak z procy! Pierwsze 2 km pokonałem ze średnim czasem 4:40/km i byłem zadowolony i pełen nadziei, że może jednak nogi poniosą...

Na 3 km poczułem straszny ból brzucha i kłucie w boku... Postanowiłem, że zwolnię i będę biegł w komforcie. Niestety, mimo zejścia do średniego tempa 5:00/km a później nawet 5:15/km nie czułem się dobrze... Miałem znów zimne poty i ciarki na całym ciele. Słońce zaczynało grzać coraz mocniej z każdym kilometrem, a mnie biegło się coraz gorzej. Już na 7 km myślałem, że zejdę z trasy... Później na 12 i znowu na 18 km... Mój wykres tempa i tętna wyglądał w przybliżeniu jak grzebień do włosów: raz w górę, raz w dół.

Gdzieś na trasie - fot. Olga Kołuda 

Zawziąłem się i zdecydowałem, że doczłapie do mety dla medalu i dla samej idei ukończenia biegu - "przecież muszę pozostawić mój ślad w Poznaniu!".

Na metę wtoczyłem się z czasem 2:04:05... Jest to czas podyktowany według mojego zegarka. 

Za linią mety (popijając wodę) zorientowałem się, że podczas wieczornego pakowania zapomniałem zabrać ze sobą chipa do pomiaru czasu! "Ale siara! Chłopie! Pobiegłeś, dobiegłeś, a jak byś nie biegł w ogóle!"... Tak właśnie myślałem... Załamka na maksa. Nie dość, że czas był dla mnie porażką, cały bieg był katorgą, to jeszcze nie zostanę sklasyfikowany?! 
Trudno, tak widocznie musiało być. "Może i dobrze, że czas oficjalnie nie został zapisany, bo czym się tu chwalić?! Tydzień temu biegłem 20 minut szybciej a dziś?!" - takie słowa krążyły mi po głowie mniej więcej w momencie zakładania na szyję medalu 😔

*W tym miejscu przepraszam organizatorów biegu, że przeze mnie jest jedną osobę mniej na liście kończącej 11. PKO Poznań Półmaraton 😋*

Biegowa lekcja

Cały półmaratoński dystans był dla mnie prawdziwą biegową lekcją. 

Dziś, dzień po starcie, z ogromu zalet i wad wyciągam kilka wniosków, które może będą przydatne dla Ciebie:
  1. Starty tydzień po tygodniu mogą być bardzo trudne - zwłaszcza, kiedy do człowieka przyczepią się jakieś dolegliwości zdrowotne. Z pewnością dobrą praktyką byłoby zrezygnowanie ze startu, ale z moim charakterem było i jest to niemożliwe. Wielu biegaczy ma podobnie... Warto jest jednak przemyśleć chociaż taki scenariusz :)
  2. Na trasie zawsze warto pamiętać, że w domu czekają na Ciebie bliscy i jeśli czujesz, że nie idzie, to nie wariuj i przełącz się na tryb "BYLE DO METY". Dobrze jest walczyć i cisnąć w trupa, ale kiedy widzisz, że Twoich współtowarzyszy zabierają z trasy karetki pogotowia ratunkowego, to taki tryb może być najrozsądniejszy.
  3. Zawsze walcz ze samym sobą i nie oglądaj się na innych - to zdecydowanie najważniejsza lekcja! Nigdy nie spoglądaj i nie wyobrażaj sobie osiągnięć kolegi lub koleżanki. Pamiętaj o swoich ciężko przepracowanych treningach, myśl i działaj tylko dla siebie! Nikt za Ciebie niczego nie zrobi, a Twoja determinacja, lepsze lub gorsze osiągniecie zamierzonego celu będzie w finalnym rozrachunku dla Ciebie jak ostateczne zwycięstwo - budujące na lata.
Niby tylko 3 wnioski, a tyle dają mi do myślenia i powodują, że kocham ten sport jeszcze bardziej... Niejednokrotnie po przekroczeniu mety myślałem, że to już ostatni raz. W Poznaniu miałem takie myśli przez cały dystans... Już kilka godzin po finishu i po otrzymaniu mnóstwa ciepłych słów od wielu ludzi wiem, że te zawody mnie tylko wzmocniły i dalej gram o swoje marzenia!

Bieganie to sport piękny, trudny i czasami brutalny... Dlatego tak go kochamy! Nieprawdaż? 😉


ZabieganyfitTATA




Komentarze

Popularne posty