#66challenge - pierwszy tydzień


Tak jak zapowiadałem w ubiegły wtorek, krótka relacja z pierwszego tygodnia mojego osobistego wyzwania #66challenge! 😊

Odczucia

Choć od mojej odważnej decyzji minęło zaledwie 7 dni to przyznać muszę, że w chwili obecnej odczuwam wysoki poziom satysfakcji! Przez cały tydzień trzymałem się sztywno założonego planu i fizycznie oraz psychicznie czuję się fenomenalnie! 👍

Dobrym posunięciem było poinformowanie Was moi drodzy o tym, że kończę z potrenigowym piwskiem i weekendową pizzą, zajadaną głownie wieczorową porą, a idę w koktajle i warzywa. Pewnie gdybym tego nie zrobił, nie chciałoby mi się codziennie miksować warzyw i owoców, a na kolacje wciągałbym szybką kanapkę z ulubionym majonezem... Tutaj pojawia się pierwszy wniosek -  o swoich celach i postanowieniach faktycznie trzeba informować inne osoby (tak jak z postanowieniami noworocznymi) - trudniej jest nam z nich zrezygnować!

Fizycznie czuję się ok! Jedynie w weekend i w poniedziałek byłem w kiepskiej formie, ale spowodowane to było katarem alergicznym (niestety)... 😞

Treningi przez cały tydzień były takie jak sobie zaplanowałem - jedynie wspomniany weekend był słabszy, ponieważ w niedziele nie zrealizowałem dłuższego wybiegania przez katar i brak snu, finalnie byłem 2 razy na siłowni i przebiegłem ponad 40 km.

Waga - przez 7 dni z wagi wyjściowej 79,4 kg udało mi się zejść do wagi 77,0 kg!

Wydaje mi się, że to dość dużo... i te 2 kg mniej na wadze to efekt wydalania wody z organizmu, brak "napęczniałego" brzucha, jelit itp.itd.

24.04.2018 - 77,0 kg

Co zrobiłem przez te 7 dni...

  • Zacząłem jeść bardzo regularnie - równo co 3 godziny, w sumie 5 lub 6 posiłków dziennie.
  • Każdy wieczór kończyłem koktajlem - jeśli byłem głodny po wypiciu tego trunku, zjadałem dodatkowo jakieś warzywo.
  • Odrzuciłem całkowicie słodycze - zjadłem tylko jeden kawałek sernika (ciasto weselne mojego kolegi z pracy -dzięki Łukasz 😊) i w niedziele wraz z małżonką zjedliśmy lody: sorbet cytrynowy. 
  • Nie wypiłem ani jednego łyka kolorowego napoju gazowanego lub piwa - choć często po wypiciu średnio 3 litrów wody dziennie mam na to ochotę.
  • Do każdego posiłku dołączam warzywa - codziennie odwiedzam pobliski sklep warzywny i zaopatruje się w pyszne warzywa i owoce. Jem je na śniadanie, na przegryzki lub po powrocie z pracy.
  • Spędzam więcej czasu w kuchni gotując lżejsze potrawy na drugi dzień do pracy - taka trochę dieta pudełkowa. Proste rzeczy, gotowane smacznie, nietłusto, bez zbędnych kalorii.
Oczywiście jestem świadomy tego, że biegając trzeba dostarczać organizmowi wiele węglowodanów i że jedzenie typu BIO lub LIGHT nie koniecznie jest dobre dla ludzi biegających 😊Staram się jeść wszystko, tyle że w mniejszych ilościach, nie popijając wieczorem piwa po treningu lub coli. Banany lub kiwi są zdecydowanie lepszym źródłem przydatnych dla organizmu węglowodanów aniżeli pączuś zjedzony do kawy popołudniową porą. 

Póki co, nie mam żadnych zbędnych zachcianek! Jeśli wpadnę to trudno... 😉 Jestem tylko człowiekiem! Mam nadzieję, że to wyzwanie pozwoli mi na wypracowanie zdrowych nawyków żywieniowych, a piwo i pizza będą tylko wjeżdżać po maratonie 😄

Trzymajcie się Kochani i trzymajcie za mnie kciuki! Śledźcie również następne #zielonekoktajle!

Love&Run!

ZabieganyfitTATA


Komentarze

Popularne posty