#66CHALLENGE - CZWARTY TYDZIEŃ


Serwus Kochani!✋ Przyznaję, że nie jestem idealny (jak każdy z nas), ale staram się być zawsze w 100% transparentny i słowny, dlatego z okazji zakończenia czwartego tygodnia #66challenge przyznaję się do moich wzlotów i upadków, małych zwycięstw i porażek! Zapraszam zainteresowanych! 😊

Nie samą wodą tata żyje...

W poprzednich tygodniach w tym miejscu zazwyczaj pisałem, że przez ostatnie 7 dni jadłem głównie warzywa, owoce i piłem moje wieczorne koktajle... Potwierdzam, że i w minionym czasie warzywa stały u mnie na pierwszym miejscu w kuchni, ale zdarzyło mi się kilka razy "zgrzeszyć"! 😋

Wpadki

Ostatnie dni w pracy były dla mnie bardzo ciężkie i kiedy nadszedł weekend, postanowiłem zrobić małe górskie wybieganie na Ślęży. Byłem po nim bardzo wymęczony, a na niedzielę miałem zaplanowany start we Wrocławskim Biegu Akademickim na dystansie 10 km, dlatego w sobotę pozwoliłem sobie na lody (sorbet), wieczornego grilla, a jeszcze w piątek wpadły 3 kawałki pizzy i szklanka piwa nalanego przez babcię (babci już nie dało rady odmówić)...😀

Z jednej strony wiedziałem, że łamię swoją "obietnicę", a z drugiej czułem, że mój organizm oczekuje ode mnie zwiększonej podaży kalorycznej - tzw. posiłek oszukany w postaci 3 kawałków pizzy, czy karkówki z grilla, to było to, co pozwoliło mi odżyć! Czuję, że dzięki tej małej rozpuście, sobotnie podbiegi i zbiegi na Ślęży oraz niedzielny start w Parku Grabiszyńskim poszedł mi całkiem dobrze, mimo, że nie miałem wielkich oczekiwań co do tego biegu, to czas jaki dało mi się osiągnąć jest dla mnie niezmiernie satysfakcjonujący → 46:42, 72 miejsce OPEN na niespełna 500 uczestników na tym dystansie! 😊

Zacząłem się zastanawiać, czy taki sadystyczny umiar i wstrzemięźliwość od wszystkiego to słuszne rozwiązanie... Z pewnością nie! Wydaję mi się, że moje nawyki żywieniowe są na stosunkowo dobrym poziomie (m.in. jem co 3-4 godziny, nie jem białego pieczywa, nie pije gazowanych, kolorowych napoi, nie jem czekolady, słodyczy, chipsów itd. itp.) więc domniemam (dietetycy chyba potwierdzą), że jedno małe odstępstwo od założonego planu jest dozwolone!


Zwycięstwa 

Niewątpliwie moimi małymi wygranymi w tym tygodniu były:
  • regularne treningi na siłowni i wybieganie na Ślęży pomimo wielu nadgodzin w pracy;
  • start w zawodach na dystansie 10 km i dobry rezultat;
  • nie objadanie się na noc;
  • jedzenie z umiarem wszystkich posiłków,
  • picie 3-4 litów wody dziennie;
  • i przede wszystkim - kolejne zbicie wagi!!!
Waga → przez 28 równych dni, z wagi 79,4 kg udało mi się zejść do wagi 73,9 kg!

15.05.2018 - 73,9 kg


Kolejny duży spadek mimo tego, że zaliczyłem pizze, lody i mięsko z grilla. Może właśnie tak zadziałał pobudzająco na mój organizm pewnego rodzaju "cheat meal"? Aż tak się na tym wszystkim nie znam, ale wydaję mi się, że te małe odstępstwa pomogły mojemu organizmowi w spalaniu kalorii! 

Spadek wagi dzięki regularnym, zdrowym posiłkom jest już również zauważalny przeze mnie m.in. na siłowni, czy na zakupach (kupiona koszulka w rozmiarze S!). Podczas treningów czuję się już zdecydowanie lżejszy.


Koktajl tygodnia

Według mnie, najlepszym koktajlem w czwartym tygodniu był #fioletowysmak! Nieco inny niż wszystkie pozostałe, bardzo orzeźwiający. Schłodzony dzięki mrożonej czerwonej porzeczce. 

Polecam każdemu spróbować! 😉🍸


Co dalej?

Dobre pytanie... Na pewno dalej trwam w wyrabianiu dalszych przyzwyczajeń żywieniowych. Muszę jednak pamiętać, że waga spada u mnie bardzo szybko... Nie chcę absolutnie dopuścić do efektu jojo, który może czaić się gdzieś za rogiem po Sudeckiej 100. Narodziny drugiej córki efektowi mogą sprzyjać 😉, dlatego już dziś myślę o kolejnych wyzwaniach sportowych na nadchodzącą jesień (jak się wszystko uda, dam Wam Kochani znać, co znowu wymyśliłem...)!

To też jest taka rada dla Ciebie! Jeśli masz jakieś marzenia lub cele sportowe (lub oczywiście pozasportowe), które chciałbyś/chciałabyś zrealizować, ale wciąż się wahasz... Zdecyduj się na jeden, początkowo może się wydawać,szalony krok i zacznij działać! Zapisz się na zawody na dyszkę, na start w półmaratonie lub na królewski dystans - to z pewnością zmobilizuje Cię do ciężkiej pracy, treningu i lepszego odżywiania! Zachęci do pracy nad samym sobą!

Wystarczy pomyśleć, zaplanować i działać! Spróbuj! Ahoj!

ZabieganyfitTATA

Komentarze

Popularne posty