Korona Półmaratonów Polskich - 12. PANAS Półmaraton Ślężański


Nic w bieganiu nie męczy mnie tak bardzo jak podbiegi. Treningi siły biegowej na stałe wpisane są w mój tygodniowy kalendarz treningowy, dodatkowo uwielbiam biegać po górach - nie wyobrażam sobie nie brać udziału w biegowych eskapadach na Ślężę - a mimo wszystko, gdy przychodzi czas Półmaratonu Ślężańskiego, mam ogromnego pietra, bo wiem, że trasa prowadzona asfaltową drogą wokół mojego ulubionego miejsca treningowego spowoduje w moim organizmie nie lada spustoszenie.

W drodze po Koronę

Nauczony doświadczeniem z przed dwóch lat, w tym roku, zapisałem się ekspresowo na wszystkie 5 biegów, które mam zamiar ukończyć w ramach Korony Półmaratonów Polskich (Sobótka, Poznań, Wrocław, Wałbrzych, Piła). Lubię biegać połówki, bo to bardzo przyjemny dystans - w dużej mierze traktuję go jako sposób na szybsze, ale zarazem dłuższe treningi, mające poprawić moje ogólne przygotowanie przed zaplanowanymi na ten rok ultramaratonami. Wierzę, że KPP 2019 uda mi się zrealizować, ale nie jest to największy mój priorytet na ten rok. Wspominam o tym, bo biorę pod uwagę fakt, że i w tym roku startuję w Sudeckiej Setce - po zeszłorocznej edycji przez długi czas odczuwałem ból pasma biodrowo-piszczelowego - dlatego podchodzę do tematu realnie i z rezerwą.


12. Panas Półmaraton Ślężański

W Sobótce zameldowałem się w dniu startu. czyli w sobotę 23. marca ok. godziny 10:00 rano. Jak nigdy, dojazd z Wrocławia do oddalonej o ok. 30 km Sobótki trwał ponad godzinę! Sznur samochodów rozciągał się już na kilkanaście kilometrów przed Sobótką. Na szczęście zdążyłem odebrać swój pakiet startowy w biurze zawodów, które znajdowało się w Sobótczańskim Gimnazjum. Biegaczy była cała masa, ponad 4000 ludzi. Wszyscy uśmiechnięci i bojowo nastawieni na bicie rekordów na trasie. W biurze zawodów spotkałem kilku znajomych, przybiłem kilkanaście piątek i poszedłem szykować się do startu.

Kilometry Pomocy


Pogoda tego dnia naprawdę dopisała. Dopisała aż nadto! Nie było takiego strasznego wiatru jak tydzień wcześniej we Wrocławiu na 6. Dziesiątce Wroactiv, natomiast słońce grzało bardzo mocno. Temperatura w momencie startu wynosiła ponda 20 stopni Celsjusza. Tak niespodziewanie wysoka temperatura, nie mogła pomagać na odsłoniętej w niemal stu procentach trasie. Zapowiadał się trudny start.

Ok. godziny 10:30 wraz z Bartkiem i jego tatą udałem się na Rynek. Strzeliliśmy pare fotek i zaczęliśmy rozgrzewkę. 



Ustawiłem się w swojej strefie startowej, którą w momencie zapisów wybrałem bardzo ambitnie - 1:30:00-1:45:00 - na tej pagórkowatej trasie to wyzwanie! Równo o 11:00 padł strzał z armaty i ruszyliśmy!



Konkretnego planu na ten bieg nie było. Chciałem po prostu zacząć bieg w tempie ok. 4:30/km i zobaczyć, jak długo starczy mi sił na kontynuowanie tego tempa i do ok. 7 km szło dobrze. Mniej więcej na 7 km zażyłem pierwszy żel energetyczny. Od tego momentu również rozpoczyna się największa wspinaczka biegowa, która wiedzie na Przełęcz Tąpadła i trwa do ok. 9-10 km. Oj łatwo nie było... Słońce paliło, było gorąco, pot lał się do oczu, a sił było coraz mniej. Mimo wszystko starałem się utrzymywać możliwie jak najlepsze tempo swojego biegu, bo wiedziałem, że za kilka chwil będziemy już zbiegać w dół i faktycznie nim się obejrzałem, asfalt zaczął prowadzić krętą linią ku dołowi.

Profil trasy 12. PANAS Półmaratonu Ślężańskiego (www.polmaratonslezanski.pl)

Było gorąco. Pierwszy dzień poważnego ciepła przyszedł właśnie w dniu startu. W ustach doświadczałem uczucia suchości, natomiast reszta mojego ciała była zlana potem. Punkty z wodą były wybawieniem. Na zbiegu tempo biegu wzrosło nawet do 4:10/km. Przez długi czas trzymałem się pacemakerów, którzy biegli na czas 1:40:00. Niestety, przy kolejnych podbiegach rozpoczynających się od 16 km, biegłem znacznie wolniej. Na 18 km przeszedłem do marszu. Straciłem dużo cennego czasu. Po chwili biegłem znowu, ale ten bieg miał raczej charakter biegu rwanego, szarpanego - raz szybciej, raz wolniej. Minuty mijały, a ja byłem coraz bliżej mety. Im bliżej mety, tym więcej na trasie znakomitych kibiców! To oni pobudzili mnie do przyspieszenia! Niesiony dopingiem znowu biegłem w tempie 4:30/km. Ostatnie metry gnałem na autopilocie i  na metę wbiegłem z czasem 1:47:17! Osiągnięty czas pozwolił mi zająć 1033 miejsce w kategorii OPEN (4058 zawodników na mecie) i oznaczał poprawę o ok. 2 minuty w stosunku do ubiegłego roku! Trudne warunki i mordercza trasa nie stanęły na przeszkodzie w osiągnięciu satysfakcjonującego mnie rezultatu!

Jeśli ktoś chce sprawdzić swoje biegowe umiejętności, to zapraszam serdecznie na Półmaraton Ślężański - nudzić się tutaj nie można! Duża ilość podbiegów, piękne widoki, znakomity, biegowy klimat i możliwość spotkania pozytywnie zakręconych ludzi sprawia, że ta impreza już zawsze będzie w moim kalendarzu biegowym!

Zapraszam Cię do Sobótki! 😍

ZabieganyfitTATA



Komentarze

Popularne posty